wtorek, 24 lutego 2015

Déjà vu

Ten one shot, ma jakieś trzy lata. Przemierzając nieznane zakątki mojego laptopa znalazłam go i poprawiłam literówki, jednak nie ukrywam, że mogą być błędy bo robiłam to z tableta. Nie jest jakiś z górnej półki i wg ale mi się w pewien sposób podoba. Liczę na wasze opinie :)
**

Puk, puk.

Wolnym krokiem podchodzę do drzwi wygładzając pomiętą koszule. Niczego nieświadomy, przekręcam klucz w zamku i naciskam klamkę. Oczy zalewają mi się łzami i tracę oddech. Mam wrażenie, że to się nie dzieje naprawdę. Ten człowiek wygląda prawie jak ja! Boję się, czy ze mną jest naprawdę aż tak źle?! Czekoladowe oczy z resztkami makijażu, czerwony od zimna nos i policzki. Czarne długie włosy opadały mu na ramiona, kilka zagubionych kosmyków założył szybko za uszy. Jego pełne usta są ułożone w najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem.
Dlaczego nie mogę się ruszyć?

Powoli wyciąga rękę i dotyka mojej twarzy; czoła, nosa, ust... Robi to powoli jakby chciał nauczyć się na pamięć tego jak wyglądam. Zabiera rękę i nagle uśmiech z jego twarzy niknie, oczy stają się smutne, zawiedzione. Odwraca się i szybko zbiega po schodach - słyszę jego szloch.
Kto to do cholery był?

Zdezorientowany zmykam drzwi i wracam do oglądania serialu. Moją głowę cały czas nawiedzała jego twarz. Wyglądał tak niewinnie, tak delikatnie... Wydaje mi się, że go już kiedyś widziałem. Podrapałem się po czole i przełączyłem kanał w telewizorze.
A może ja mam brata? Nie, no skąd! Wiedziałbym przecież.

Nie mogę spać, serce uderza mi tak szybko, że aż boli. Siadam na brzegu łóżka i zapalam papierosa. Tak, mój nałóg. Palę już od trzech lat. Namówił mnie do tego ktoś...ktoś. Pamiętam, że siedziałem wtedy na ławce za szkołą i on przyszedł... Nienawidzę swojego życia! Dlaczego nie mogę przypomnieć sobie niczego sprzed wypadku! Dlaczego do cholery nikt nie chce mi pomóc w tym, żebym sobie to przypomniał? Matka, ignoruje moje pytania, ojczym to samo. Tak już od kilku lat. Kim byłem w dawnym życiu? Co się zdarzyło? To straszne gdy urywki wspomnień chcą złożyć się w całość a nie mogą. Nie pamiętam żadnych osób,  przeżyć - niczego!
Popłakałem się z bezsilności.
-Dlaczego ja?! Dobrze się bawisz ?! - Krzyczałem patrząc w sufit. Bóg....Boga nie ma! Nie ma niczego, nikogo!

Usnąłem wykończony łzami nad ranem. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Nabieram powietrze i ciężko wzdycham. Naciągam na tyłek dres z fotela i zmierzam w kierunku drzwi.
Otwieram szeroko oczy znowu widząc tego samego chłopaka. Wygląda tak jak wczoraj wieczorem. Tym razem robię mu przejście w drzwiach, jednak on kręci głową i podchodzi bliżej mnie. Wyciąga ręce i kładzie na moje policzki. Przyjemny zapach jego perfum uspokaja mnie. Ten dotyk, taki delikatny, czuły... Powieki same opadają mi w dół. Nie mam kontroli nad sytuacją.
Czuje jego oddech na swoich wargach i cały się spinam. Serce uderza co raz szybciej, gdzieś w głębi siebie chce, żeby jego wargi dotknęły moich. Opuszkami palców dotyka mojej dolnej wargi. Wodzi nimi badając strukturę i gdy jestem już pewny, że mnie pocałuje znowu się oddala. Przez ułamek sekundy widzę jego załzawione oczy. Co jest do cholery!?


"-Masz się wynosić pedale! Kim ty jesteś, w co ty go wciągasz! - Krzyczała Simone. Bill stał z opuszczoną głową i płakał. Jak on mógł dopuścić, żeby jego mama zobaczyła jak całuje się z Tomem? Mógł go posłuchać, mógł zamknąć te drzwi. Dlaczego tego nie zrobił?

**
-On nic nie pamięta - powiedziała kobieta szarpiąc go za ramie. - Masz dwa dni by zniknąć z jego życia. On ma być normalny, a nie być jakimś kazirodczym zwyrodnialcem!
-Ty nie masz serca! Ja go kocham! - Krzyknął Czarny ocierając łzy z policzków.
-Przykro mi, masz się usunąć albo podam cię na policje.
Chyba upadł, nie wierzył w to. Jak własna matka może go tak traktować. Był rozdarty, z jednej strony kocha go i nie chce odchodzić a z drugiej....on nie może pójść do więzienia... Po prostu stchórzył. Niecałe dwa dni po tym zdarzeniu siedział w samolocie do Włoch. Wszystko dla niego...."

**
-Ty coś wiesz, mamo. - Wyszeptałem do telefonu. Te zdenerwowanie, te cholerne zdenerwowanie! Minęły trzy dni od pierwszego "spotkania". Czułem, że dzisiaj też przyjdzie. Każdy z tych trzech dni był identyczny. Robiłem to samo, jadłem to samo...
-Tom, skarbie...dobrze wiesz, że ja powiedziałam ci już wszystko. - Powiedziała wzdychając na sam koniec.
-Kłamiesz! - Telefon zderzył się ze ścianą.

Czuję, że on jest jakoś powiązany z moją przeszłością. Pamiętam te perfumy, te oczy, ten dotyk... Myślę, że on nie był mi obojętny, jeśli kiedykolwiek go znałem.
Co mam zrobić by on wszedł do domu. Jak mam sprawić, aby się odezwał.
Ale on nie przyszedł. Nie było go sześć dni. Aż do dzisiaj. Znowu działo się to samo, tylko tym razem on się odezwał.
-Wszystkiego najlepszego Tommy.
I zniknął. Nie było go zanim zdążyłem się odezwać. Skąd on wiedział, że mam dzisiaj urodziny!? Kim on jest?! 

Tommy...tylko jedna osoba tak się do mnie zwracała. Nienawidzę tego zdrobnienia, tylko jedna osoba miała pozwolenie by tak mówić... I ja...
Wybiegłem z domu nie zważając na to, że jestem boso. Widzę jego włosy, znikające za zakrętem. Przyśpieszam nie chcąc go zgubić. W końcu gdy byłem na tyle blisko by go nie zgubić szedłem za nim. Zatrzymałem się jak wryty widząc miejsce w którym prawdopodobnie on mieszka. Ja je znam! Byłem tu kiedyś, ale...kiedy? Och, co się ze mną dzieje.
Wziąłem rozbieg przeskakując przez płot. Ostrożnie zbliżyłem się do drzwi, które nie były zamknięte, zostawił je lekko uchylone. Wślizgnąłem się do środka i zamarłem. Zdjęcia, tyle zdjęć.... Przecież to ja i ten Czarny! Ja...my się całujemy! I to na kilku zdjęciach.
Upadłem na podłogę. Nagle tyle wspomnień wróciło.

"-Kocham cię Tom.
-Ja ciebie też Billy."
Billy....kocham cię? Bill?
"-Lepiej i tak ci bez ubrań.
-Tobie również, więc może się ubierzemy w to 'bez ubrań'?"
Seks...
"-To nasza tajemnica Bill.
-Nasza. Tylko nasza."
Bill, kochać, seks, tajemnica....BRACIA

To niemożliwe! Jednak, wszystko do tego prowadzi.
Wstałem i rzuciłem szybko okiem na dom. Gdybym ja tu mieszkał zrobiłbym kuchnię na parterze po lewej stronie. Poszedłem w tamtym kierunku spodziewając się, że zastanę tam...Billa?
I był. Mruczał coś pod nosem i mył naczynia, stał tyłem do mnie. Najciszej jak potrafiłem stanąłem za nim i objąłem ramionami. Podskoczył wystraszony i odwrócił się w moją stronę. Wyraz jego twarzy.... Te łzy, uśmiech...
-Ja, pamiętam Bill... - wyszeptałem a on jeszcze bardziej się popłakał.
Sam też płakałem. Jak mogłem zapomnieć o nim? O moim bracie, miłości do końca życia? Żyłem tyle czasu nieświadomy tego, że on mnie kocha i tęskni, że on istnieje! Czuje się tak bardzo winny temu wszystkiemu.
Wtuliłem twarz w jego włosy i głaskałem go po plecach, tuląc do siebie.
-Kocham Cię Tom.
-Ja Cię też Bill. Nic nie mów - szybko powiedziałem widząc, że chce coś powiedzieć - mam uczucie Déjà vu, wiesz? - Pogłaskałem  go po policzku.
-Nasza miłość już raz się zdarzyła, może Déjà vu to dobre określenie? - zapytał uśmiechając się.

I nagle moje życie zaczęło się od nowa, bez wypadku, bez niczego i nikogo. Tylko nasza dwójka. 

But it's time to break the cycle.
The past is up to you.
 Let go and save me from.
Open the door to the unknow.