**
Puk, puk.
Wolnym krokiem podchodzę do drzwi
wygładzając pomiętą koszule. Niczego nieświadomy, przekręcam klucz w zamku i
naciskam klamkę. Oczy zalewają mi się łzami i tracę oddech. Mam wrażenie, że to
się nie dzieje naprawdę. Ten człowiek wygląda prawie jak ja! Boję się, czy ze
mną jest naprawdę aż tak źle?! Czekoladowe oczy z resztkami makijażu, czerwony
od zimna nos i policzki. Czarne długie włosy opadały mu na ramiona, kilka
zagubionych kosmyków założył szybko za uszy. Jego pełne usta są ułożone w
najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem.
Dlaczego nie mogę
się ruszyć?
Powoli wyciąga rękę
i dotyka mojej twarzy; czoła, nosa, ust... Robi to powoli jakby chciał nauczyć
się na pamięć tego jak wyglądam. Zabiera rękę i nagle uśmiech z jego twarzy
niknie, oczy stają się smutne, zawiedzione. Odwraca się i szybko zbiega po
schodach - słyszę jego szloch.
Kto to do cholery
był?
Zdezorientowany
zmykam drzwi i wracam do oglądania serialu. Moją głowę cały czas nawiedzała
jego twarz. Wyglądał tak niewinnie, tak delikatnie... Wydaje mi się, że go już
kiedyś widziałem. Podrapałem się po czole i przełączyłem kanał w telewizorze.
A może ja mam
brata? Nie, no skąd! Wiedziałbym przecież.
Nie mogę spać,
serce uderza mi tak szybko, że aż boli. Siadam na brzegu łóżka i zapalam
papierosa. Tak, mój nałóg. Palę już od trzech lat. Namówił mnie do tego
ktoś...ktoś. Pamiętam, że siedziałem wtedy na ławce za szkołą i on przyszedł...
Nienawidzę swojego życia! Dlaczego nie mogę przypomnieć sobie niczego sprzed
wypadku! Dlaczego do cholery nikt nie chce mi pomóc w tym, żebym sobie to
przypomniał? Matka, ignoruje moje pytania, ojczym to samo. Tak już od kilku
lat. Kim byłem w dawnym życiu? Co się zdarzyło? To straszne gdy urywki
wspomnień chcą złożyć się w całość a nie mogą. Nie pamiętam żadnych osób, przeżyć - niczego!
Popłakałem się z
bezsilności.
-Dlaczego ja?!
Dobrze się bawisz ?! - Krzyczałem patrząc w sufit. Bóg....Boga nie ma! Nie ma
niczego, nikogo!
Usnąłem wykończony
łzami nad ranem. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Nabieram powietrze i ciężko
wzdycham. Naciągam na tyłek dres z fotela i zmierzam w kierunku drzwi.
Otwieram szeroko
oczy znowu widząc tego samego chłopaka. Wygląda tak jak wczoraj wieczorem. Tym
razem robię mu przejście w drzwiach, jednak on kręci głową i podchodzi bliżej
mnie. Wyciąga ręce i kładzie na moje policzki. Przyjemny zapach jego perfum
uspokaja mnie. Ten dotyk, taki delikatny, czuły... Powieki same opadają mi w
dół. Nie mam kontroli nad sytuacją.
Czuje jego oddech
na swoich wargach i cały się spinam. Serce uderza co raz szybciej, gdzieś w
głębi siebie chce, żeby jego wargi dotknęły moich. Opuszkami palców dotyka
mojej dolnej wargi. Wodzi nimi badając strukturę i gdy jestem już pewny, że
mnie pocałuje znowu się oddala. Przez ułamek sekundy widzę jego załzawione
oczy. Co jest do cholery!?
"-Masz się
wynosić pedale! Kim ty jesteś, w co ty go wciągasz! - Krzyczała Simone. Bill
stał z opuszczoną głową i płakał. Jak on mógł dopuścić, żeby jego mama
zobaczyła jak całuje się z Tomem? Mógł go posłuchać, mógł zamknąć te drzwi.
Dlaczego tego nie zrobił?
**
-On nic nie pamięta
- powiedziała kobieta szarpiąc go za ramie. - Masz dwa dni by zniknąć z jego
życia. On ma być normalny, a nie być jakimś kazirodczym zwyrodnialcem!
-Ty nie masz serca!
Ja go kocham! - Krzyknął Czarny ocierając łzy z policzków.
-Przykro mi, masz
się usunąć albo podam cię na policje.
Chyba upadł, nie
wierzył w to. Jak własna matka może go tak traktować. Był rozdarty, z jednej
strony kocha go i nie chce odchodzić a z drugiej....on nie może pójść do
więzienia... Po prostu stchórzył. Niecałe dwa dni po tym zdarzeniu siedział w
samolocie do Włoch. Wszystko dla niego...."
**
-Ty coś wiesz,
mamo. - Wyszeptałem do telefonu. Te zdenerwowanie, te cholerne zdenerwowanie!
Minęły trzy dni od pierwszego "spotkania". Czułem, że dzisiaj też
przyjdzie. Każdy z tych trzech dni był identyczny. Robiłem to samo, jadłem to
samo...
-Tom,
skarbie...dobrze wiesz, że ja powiedziałam ci już wszystko. - Powiedziała
wzdychając na sam koniec.
-Kłamiesz! -
Telefon zderzył się ze ścianą.
Czuję, że on jest
jakoś powiązany z moją przeszłością. Pamiętam te perfumy, te oczy, ten dotyk...
Myślę, że on nie był mi obojętny, jeśli kiedykolwiek go znałem.
Co mam zrobić by on
wszedł do domu. Jak mam sprawić, aby się odezwał.
Ale on nie
przyszedł. Nie było go sześć dni. Aż do dzisiaj. Znowu działo się to samo,
tylko tym razem on się odezwał.
-Wszystkiego
najlepszego Tommy.
I zniknął. Nie było
go zanim zdążyłem się odezwać. Skąd on wiedział, że mam dzisiaj urodziny!? Kim
on jest?!
Tommy...tylko jedna
osoba tak się do mnie zwracała. Nienawidzę tego zdrobnienia, tylko jedna osoba
miała pozwolenie by tak mówić... I ja...
Wybiegłem z domu
nie zważając na to, że jestem boso. Widzę jego włosy, znikające za zakrętem.
Przyśpieszam nie chcąc go zgubić. W końcu gdy byłem na tyle blisko by go nie
zgubić szedłem za nim. Zatrzymałem się jak wryty widząc miejsce w którym
prawdopodobnie on mieszka. Ja je znam! Byłem tu kiedyś, ale...kiedy? Och, co
się ze mną dzieje.
Wziąłem rozbieg
przeskakując przez płot. Ostrożnie zbliżyłem się do drzwi, które nie były
zamknięte, zostawił je lekko uchylone. Wślizgnąłem się do środka i zamarłem.
Zdjęcia, tyle zdjęć.... Przecież to ja i ten Czarny! Ja...my się całujemy! I to
na kilku zdjęciach.
Upadłem na podłogę.
Nagle tyle wspomnień wróciło.
"-Kocham cię
Tom.
-Ja ciebie też
Billy."
Billy....kocham
cię? Bill?
"-Lepiej i tak
ci bez ubrań.
-Tobie również,
więc może się ubierzemy w to 'bez ubrań'?"
Seks...
"-To nasza
tajemnica Bill.
-Nasza. Tylko
nasza."
Bill, kochać, seks,
tajemnica....BRACIA
To niemożliwe!
Jednak, wszystko do tego prowadzi.
Wstałem i rzuciłem
szybko okiem na dom. Gdybym ja tu mieszkał zrobiłbym kuchnię na parterze po
lewej stronie. Poszedłem w tamtym kierunku spodziewając się, że zastanę
tam...Billa?
I był. Mruczał coś
pod nosem i mył naczynia, stał tyłem do mnie. Najciszej jak potrafiłem stanąłem
za nim i objąłem ramionami. Podskoczył wystraszony i odwrócił się w moją
stronę. Wyraz jego twarzy.... Te łzy, uśmiech...
-Ja, pamiętam
Bill... - wyszeptałem a on jeszcze bardziej się popłakał.
Sam też płakałem.
Jak mogłem zapomnieć o nim? O moim bracie, miłości do końca życia? Żyłem tyle
czasu nieświadomy tego, że on mnie kocha i tęskni, że on istnieje! Czuje się
tak bardzo winny temu wszystkiemu.
Wtuliłem twarz w
jego włosy i głaskałem go po plecach, tuląc do siebie.
-Kocham Cię Tom.
-Ja Cię też Bill.
Nic nie mów - szybko powiedziałem widząc, że chce coś powiedzieć - mam uczucie
Déjà vu, wiesz? -
Pogłaskałem go po policzku.
-Nasza miłość już
raz się zdarzyła, może Déjà vu to dobre określenie? - zapytał
uśmiechając się.
I nagle moje życie
zaczęło się od nowa, bez wypadku, bez niczego i nikogo. Tylko nasza dwójka.
But it's time to break the cycle.
The past is up to you.
Let go and save me from.
Open the door to the unknow.
Chociaż to jednoczęściówka, to cholernie mi przypadła do gustu. Można by ją trochę przydłużyć, ale w sumie nie jest to aż takie konieczne. Nie potrafię sobie wyobrazić Simone, która tak ostro zwraca się do jednego ze swoich synów, lecz wiem za to, co chciałaś nam tym pokazać, i udało Ci się to. Cieszy mnie fakt, że Tom sobie w końcu przypomniał, kto do niego przychodził, kogo tak naprawdę kocha i dla kogo wciąż żyje. To wszystko jest takie urocze, naprawdę.
OdpowiedzUsuńDużo weny Ci życzę, przepraszam za tak mało składny komentarz i czekam na ciąg dalszy! :3